Opublikowano 13/07/2018
Chcesz mieć lepszą wodę w domu? Skontaktuj się z nami »
Mało kto z ponad 1,5 miliarda turystów na całym świecie, zastanawia się nad tym, jak diametralnie wzrasta jego zużycie wody, gdy jest na wczasach, zwłaszcza w ciepłych krajach. A szacuje się, że w trakcie wakacji Europejczyk przelewa 400 litrów wody dziennie, podczas gdy we własnym domu - jakieś 150. Skąd bierze się ta różnica? Wielokrotne kąpiele w ciągu dnia. Ręczniki oddawane do prania po 1 użyciu. Wypełnione po brzegi baseny. Zraszacze dające urlopowiczom ukojenie od gorąca. Piramidy naczyń do umycia w hotelowych restauracjach. Nawadnianie pól golfowych… Nie zapominajmy o wodzie, dzięki której kompleks wypoczynkowy mógł powstać od zera, o drogach do niego prowadzących, których budowa również pochłonęła hektolitry wody, o wodzie wykorzystywanej przez restauracje do zaserwowania wystawnych uczt… Jednostkowe zużycie wody przez turystę może wydawać się nomen omen kroplą w morzu, ale globalnie turystyka pochłania ogromne zasoby wodne.
Co bardziej niepokojące, to bezrefleksyjne marnowanie wody jest często szczególnie praktykowane w rejonach, gdzie woda to prawdziwy skarb dla lokalnych społeczności, np. na Zanzibarze, czy na Bali. Egzotyczne destynacje przyciągają jak magnes coraz większe rzesze turystów. Im więcej turystów, tym większe zużycie wody. Tamtejsze hotele, żyjące z turystyki, prześcigają się w udogodnieniach dla przyjezdnych i spełniają każdą ich zachciankę bez mrugnięcia okiem. To oznacza coraz więcej potrzebnej wody. I więcej. I więcej…
Obok pławiących się w luksusach przyjezdnych, mamy miejscową ludność, drżącą o każdą kolejną kroplę wody. Zasoby przeznaczone dla tubylców kurczą się w zastraszającym tempie z dwóch powodów. Po pierwsze hotele pobierają ogromne ilości wody na własny użytek. Spójrzmy na liczby. Aż trudno uwierzyć, że przeciętny mieszkaniec wioski na Zanzibarze zużywa 16x mniej wody dziennie, niż mieszkaniem pobliskiego luksusowego hotelu!
Po drugie hotele wylewają do gleby i do wód zanieczyszczenia oraz pozostałości środków chemicznych, zwłaszcza w marinach nieprzygotowanych do odprowadzania ścieków z jachtów. Resztki detergentów, oleje i niebezpieczne zlewki często dostają się do wody pitnej, dostępnej dla miejscowej ludności. Na wspomnianym Zanzibarze notorycznie dochodzi do zamieszek między hotelem dysponującym własnym odwiertem a lokalną ludnością, niegodzącą się z marnotrawstwem ograniczonej na tym terenie wody. Teraz rzesze ochroniarzy bronią hotelowego ujęcia przed tubylcami albo zmuszonymi do kradzieży wody, albo desperacko niszczącymi studnię!
W sytuacji, gdy 2,5 miliarda ludzi na świecie nie ma odpowiednich warunków sanitarnych, a niemal 2000 dzieci dziennie umiera na biegunkę wywołaną zanieczyszczoną wodą i niemożnością zachowania podstawowej higieny, każda kropla wody jest na wagę złota. Aktywiści i badacze na całym świecie od lat wzywają branżę turystyczną do zaangażowania się w problem nierównego dostępu do zasobów wodnych. Uprzywilejowani turyści vs cierpiąca na nieustające pragnienie i choroby miejscowa ludność. Będąc ogniwem podróżującej społeczności i zdając sobie sprawę z palącego problemu braku wody czystej i wody w ogóle, możemy działać. Nasze mądre wybory, od zmniejszenia liczby pryszniców w hotelu, po zakręcanie kurka z wodą przy myciu zębów, mają znaczenie. Wprowadźmy do złotej zasady, czwarte „S”: SAVE WATER. Niech te wakacje upłyną pod znakiem oszczędnego i rozważnego gospodarowania zasobami wodnymi.