Opublikowano 05/09/2018
Chcesz mieć lepszą wodę w domu? Skontaktuj się z nami »
Nie, organizacja Quantum ma wyjątkowo perfidny plan: przejęcie kontroli nad dostawami wody w Boliwii. Rola czarnych charakterów w filmie jest mocno przesadzona, ale cała historia – inspirująca. Zastanówmy się na serio, co by się stało z krajem, któremu nagle odcina się dostęp do wody? Jakie byłyby tego globalne konsekwencje?
Mówi się, że woda wkrótce będzie cenniejsza niż ropa i całkowicie się z tym zgadzamy. Można śmiało powiedzieć, że zaopatrzenie w wodę ma wpływ na geopolitykę, stosunki dyplomatyczne, a nawet pokój na świecie.
W tym momencie być może zapaliła się Wam lampka i myślicie Bez przesaaaady…. Otóż nie ma w tym ani kropli przesady. Pomyślmy w ten sposób: potrzebujemy wody, aby przeżyć. To jasne. Ale woda napędza również handel, innowacje i w dużej mierze decyduje o sytuacji gospodarczej w kraju. Tak było kiedyś - Nil w starożytnym Egipcie, tak jest i teraz - przykład Amazonii w brazylijskim lesie deszczowym.
Zbiorniki wodne zawsze tworzyły naturalne granice między krajami, zmuszając ludzi do znalezienia sposobów na pokojowe dzielenie się wodą. Eksperci są zgodni: gdyby nie było dostępu do wody, nie byłoby pokoju na świecie. Kilka następnych dekad będzie kluczowe dla wypracowania zrównoważonej gospodarki wodnej, bardzo podatnej na zmiany klimatyczne.
W XXI wieku zasoby słodkiej wody wysychają, poziom mórz podnosi się zmieniając granice krajów, a globalny nacjonalizm testuje wrażliwe stosunki dyplomatyczne. Tymczasem w latach 2000-2050 zapotrzebowanie na wodę wzrośnie o 55%. Dlatego w prognozach na następne stulecie woda jest określana jako "następczyni ropy".
Światowy pokój zależy od hydro-polityki. Woda odgrywała rolę polityczną już wieki temu, kształtując granice poszczególnych krajów, wyjaśnia Zenia Tata, dyrektor wykonawczy ds. Globalnego rozwoju i międzynarodowej ekspansji w firmie XPrize - organizacji, która organizuje ogólnoświatowy konkurs na innowacyjne rozwiązania w zakresie zarządzania wodą. Dzisiejszy krajobraz geopolityczny wygląda zgoła inaczej, a jednak dostęp do wody pozostaje priorytetem. - wskazuje
W wielu rejonach świata zbiorniki wodne przebiegają przez lub „ocierają się” o kilka krajów. Wtedy mamy do czynienia z tzw. "prawami nadbrzeżnymi”.
W przypadku rzek, kraje leżące u źródła rzeki wyraźnie górują nad krajami położonymi dalej. Na Bliskim Wschodzie rzeka Jordan jest głównym źródłem wody dla wielu regionów, w tym Jordanii, Palestyny i Izraela. W Syrii tymczasem, najgorsza susza od setek lat doprowadziła kraj do wojny domowej, stopniowo radykalizując poglądy mieszkańców, w czym specjaliści upatrują fundamentów tak zwanego Państwa Islamskiego.
Egipt i Etiopia przez 9 wieków spierały się o Nil - rzeka ma źródło w Etiopii, ale kończy się w Egipcie, co było przyczyną ciągłych konfliktów. W 2015 roku Egipt i Etiopia podali sobie rękę i wspólnie zainwestowali w postawienie ogromnej konstrukcji, która obecnie jest największą zaporą w Afryce. Kraje podpisały także umowę, która gwarantuje sprawiedliwy dostęp do rzeki.
Z. Tata podaje również przykład z 99-letniej umowy Malezji z Singapurem, na mocy której Singapur płaci Malezji za dostęp do rzeki Johor. Singapur jest prawdopodobnie jednym z najbardziej postępowych narodów na naszej planecie, ale bez wystarczającej ilości zasobów świeżej wody w jego granicach, cały przemysł, handel i kultura stałyby w miejscu.
Jak więc upewnić się, że wszyscy mają dostęp do wody i dzięki temu cieszymy się relatywnym pokojem na świecie? Odpowiedzi wcale nie trzeba szukać w krajach biorących udział w tzw. „wojnach wodnych”, a raczej w państwach zaangażowanych w eksport żywności i wody.
Konflikty związane z wodą na przestrzeni wieków, przyniosły wiele przykrych konsekwencji. Istnieją trzy główne problemy, jeśli chodzi o wodę w XXI wieku - wylicza Aaron Wolf, profesor geografii na Oregon State University, który specjalizuje się w zarządzaniu zasobami wodnymi i polityce ochrony środowiska. Pierwszy problem jest najbardziej oczywisty: niedobór wody. Brak dostępu do bezpiecznej, zdrowej wody, zabija wielu ludzi na całym świecie, żniwo zbierają choroby takiej jak malaria i HIV oraz AIDS.
Drugą kwestią są polityczne implikacje tego niedoboru. Na przykład w Syrii wspomniana już dramatyczna susza zmusiła ludzi do przeniesienia się do miast, które już istniały. Stworzyli oni nową grupę, określaną jako "uchodźcy klimatyczni", poszukujący nowych miejsc zamieszkania, zasobnych w wodę. Ten szybko przybierający na sile proces był zarzewiem wielu napięć wewnątrz kraju.
Trzecią ważną kwestią – choć najbardziej lekceważoną - jest transgraniczny przepływ wody. Innymi słowy: woda przemieszczająca się między krajami. I tu właśnie wchodzą w grę „prawa nadbrzeżne”. Co optymistyczne, na tym tle dochodzi do stosunkowo najmniejszej liczby konfliktów.
Pomimo alarmujących nagłówków o "wojnach wodnych", dyplomaci XXI wieku wciąż nie mają pomysłu na stawianie czoła nowym i bezprecedensowym zagrożeniom, które burzą światowy ład tak, jak nigdy wcześniej.
Błyskawicznie wzrastająca liczba ludności, zwłaszcza w Azji i Afryce, coraz mocniej obciąża skromne zasoby. Zwiększa się globalne ocieplenie, wysuszając zbiorniki wodne. Dodatkowo systematycznie rosnący nacjonalizm nie ułatwia utrzymywania stosunków dyplomatycznych.
Dlatego właśnie A. Wolf na Oregon State University pomaga zorganizować program do zarządzania konfliktem wodnym. Celem inicjatywy jest próba przewidzenia, gdzie w ciągu najbliższych trzech do pięciu lat mogą wystąpić takie konflikty. Prace mogą postępować szybciej, jeśli opierają się na globalnej współpracy, dlatego rośnie akademickie zapotrzebowanie na omawianie hydro-polityki. Budujemy kolejną generację hydro-dyplomatów - mówi Wolf.
Oprócz śledzenia zmian w krajobrazie politycznym, eksperci namawiają nas, byśmy pamiętali, że nie każda woda pochodzi z rzek i jezior.
Woda jest też w glebie, której rolnicy używają do hodowania warzyw, zbóż i przygotowania paszy dla zwierząt gospodarskich. Woda przekształca się w te produkty i - niezależnie, czy staje się pszenicą czy wołowiną – krąży miedzy krajami zasobnymi w wodę a tymi, gdzie jest jej wieczny niedostatek. Woda znajdująca się w wytworzonych produktach to tak zwana "wirtualna woda" – zwrot pierwszy raz został użyty przez Johna Anthony'ego Allana w King's College London, którego specjalizacja obejmuje zagadnienia związane z wodą, polityką i rolnictwem. "Wirtualna woda" odegra ogromną rolę w XXI wieku.
Jeśli weźmiemy pod uwagę „wirtualną wodę”, zdamy sobie sprawę, że to właśnie rolnicy zarządzają dużą częścią dostępnej wody. W krajach, w których występują niedobory, importowana woda jest wyjątkowo cennym zasobem. W Europie 40% "wirtualnej wody" pochodzi spoza kontynentu. Ponad 60% z około 220 krajów na świecie to najwięksi importerzy żywności. Innymi słowy, losy 160 krajów zależą od importowanej żywności, a więc wody sprowadzanej jest z zewnątrz. I dlatego właśnie rzadko wspominana hydro-dyplomacja jest cichym bohaterem globalnej stabilności.
Tak więc, podczas gdy w przypadku Jamesa Bonda sytuacja z boliwijskimi „wodnymi zakładnikami” nie jest całkiem realistyczna - nie ma nic nierealnego w kluczowej roli dostępu do wody na całym świecie. Nieważne, czy wody używamy do czynności błahych, jak umycie zębów, czy do nawadniania pola – nigdy nie zapominajmy o politycznej mocy wody.
Powyższy artykuł został sporządzony na podstawie oryginalnego tekstu: https://www.bbc.com/future/story/20170615-why-hydro-politics-will-shape-the-21st-century