Opublikowano 04/04/2019
Chcesz mieć lepszą wodę w domu? Skontaktuj się z nami »
Toksycznych substancji, które są dodawane do wielu plastikowych opakowań, jest aż 55 000, z czego około 100 może negatywnie wpływać na zdrowie człowieka. To, czy dana substancja może być toksyczna dla organizmu, bada na bieżąco Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności. Jeśli dokonana przez Urząd ocena ryzyka wskazuje na przekroczenie norm, dane opakowanie trafia na tzw. listę RASFF - system wczesnego ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach. Jeśli producent chce wprowadzić opakowanie uznane za szkodliwe na rynek, ma obowiązek poprawy jego składu do momentu, aż będzie zgodny z przepisami. Bezpieczeństwo jest jednak pozorne, bo fakty są takie, że z roku na rok plastik zalewa naszą planetę coraz większą falą. Na Oceanie Spokojnym powstała już nawet wyspa plastikowych odpadów, która ma wielkość… Teksasu! Prognozy ekspertów przyprawiają o gęsią skórkę – wg badań światowych specjalistów, za ok. 30 lat w morzach będzie więcej plastikowych śmieci niż ryb…
W typowym markecie produkty pakuje się następująco:
W przypadku żywności pakowanie np. ziemniaków w plastikowe torby, minimalizuje straty na produkcie, np. przez uszkodzenie w wyniku upadku, a także przedłuża przydatność świeżego produktu do spożycia o kilka dni. Alternatywne opakowania, np. papierowe lub szklane, są mniej trwałe lub ciężkie i drogie, więc wygląda na to, że jesteśmy skazani na plastik… Niestety dla nas, jest tani, wytrzymały, lekki i może być poddany recyklingowi. Ale czy plastik jest bezpieczny dla zdrowia? Niekoniecznie.
Ostatnio coraz częściej mówi się o tym, że użyte do produkcji opakowania substancje przenikają do żywności, która jest w nie opakowana i trafiają do naszego organizmu wraz z jedzeniem i napojami. O tym, czy dane opakowanie jogurtu, wody, czy makaronu jest bezpieczne dla zdrowia, decyduje rodzaj substancji, użytej do produkcji. Skąd wziąć taką informację? Z etykiety na opakowaniu. Bezpieczne są następujące oznaczenia:
Należy za to jak ognia unikać opakowań oznaczonych następująco:
Opakowania oznaczone 3 i 7 są niebezpieczne dla zdrowia człowieka. Niestety zwłaszcza oznaczenie 7 lub 07 jest powszechne na sklepowych półkach. Takie opakowania zawierają groźny Bisfenol A (BPA). BPA to forma syntetycznego estrogenu (xenoestrogen), którą nasz organizm może przyjmować przez układ pokarmowy, oddechowy i skórę, a następnie błędne zidentyfikować jako naturalny związek. Bisfenol A stanowi tym większe niebezpieczeństwo, że może z łatwością, przez lata, kumulować się w tkankach i tłuszczach, dając o sobie znać dopiero w momencie, gdy mamy go w sobie ogromną ilość.
Lista zarzutów wobec Bisfenolu A jest długa. Przypisuje się mu m.in. zaburzenia w gospodarce hormonalnej, czego skutkiem są chociażby powszechne problemy z tarczycą, zakłócanie prawidłowej pracy mózgu, problemy z potencją, różnicowaniem płci, nadpobudliwość u dzieci, zwiększenie ryzyka otyłości, rozwój choroby wieńcowej, a nawet działanie rakotwórcze, w tym rak piersi i prostaty!
Bisfenol A jest dobrze znany chociażby na rynku farmaceutycznym - kiedyś stosowano go jako lek. Szybko jednak wykazano niepożądane skutki stosowania Bisfenolu A w farmacji, więc znaleziono dla niego inne zastosowanie – w produkcji butelek na pokarm dla niemowląt. Po latach okazało się, że wbrew zapewnieniom o bezpiecznym stosowaniu, Bisfenol A może uwalniać się z plastikowego opakowania i trafiać do pokarmu. W 2011 roku wycofano więc Bisfenol A ze wszystkich produktów dla niemowląt. Niestety jest to jedyna grupa produktów w Europie, do której produkcji zakazano Bisfenolu A.
Niedawno brytyjscy naukowcy z Uniwersytetu w Exeter zbadali wpływ tej szkodliwej substancji na organizmy nastolatków. Układy trawienne aż 90% spośród 94 młodych osób zawierały Bisfenol A! Badacze wykluczają przypadek i przypisują to alarmujące zjawisko modzie na fast-foody, które są pakowane w pudełka, puszki i torebki zawierające Bisfenol-A. Jakże wymowny w tej sytuacji jest cytat z artykułu The Times z 2010 roku, gdy zaczęto słusznie podejrzewać Bisfenol A: Jeśli nie masz BPA w swoim organizmie, nie żyjesz w świecie współczesnym. Ustanowiona przez organizację EFSA (The European Food Safety Authority) maksymalna, bezpieczna dla zdrowia dzienna dawka Bisfenolu A to aktualnie 5 µg na każdy kilogram masy ciała. Wyobraźcie sobie, że jeszcze kilka lat temu norma wynosiła aż 50 µg/kg, ponad 12 razy więcej!
Bisfenol A może uwalniać się z tworzywa podczas mycia detergentami, w wyniku poddawania go mechanicznym obciążeniom, takim jak rozciąganie i gniecenie, ale przede wszystkim po podgrzaniu. Stąd wszelkie napoje w plastikowych butelkach, trzymane beztrosko na blacie kuchennym, narażone na dostęp światła, to zły pomysł. Aby zwiększyć ochronę przed Bisfenolem A z plastikowych butelek, należy również unikać ich ponownego użycia. Trzeba również pamiętać o tym, aby pod żadnym pozorem nie gotować ryżu lub kaszy w torebce! Nie zaleca się też kupowania jedzenia w puszkach, które od środka są zwykle pokryte żywicą epoksydową z BPA. A najlepiej omijać szerokim łukiem produkty, które są opakowane w materiały zawierające ten szkodliwy składnik. Kupujmy warzywa i owoce luzem, produkty sypkie w sklepach sprzedających je na wagę, a zamiast wody w butelkach, filtrujmy wodę podkranowym filtrem i pijmy ją bezpiecznie prosto z kranu. Jeśli już musimy kupić produkt opakowany w plastik, należy szukać opakowań z etykietami „BPA free”, takich jak te:
Jeśli interesuje Was tematyka zatrważającej ilości szkodliwego plastiku w przemyśle spożywczym, zachęcamy do zapoznania się z naszym artykułem z marca 2018. Opracowaliśmy w nim wyniki badań przeprowadzonych przez Światową Organizację Zdrowia na temat potencjalnego ryzyka związanego z obecnością w wodzie butelkowanej mikroplastiku – cząsteczek plastiku na tyle małych, że można je niezauważalnie połknąć. Na koniec kilka statystyk ze wspomnianego artykułu: